Pretekst


Niech pretekstem będzie "Gra w klasy" - jeśli PRZEczytałeś tę książkę Cortazara, to powiedz mi dlaczego ja tego jeszcze nie zrobiłam? Owszem czytałam i czytam wciąż fragmentarycznie (skacząc z kartki/kratki na kartkę/kratkę), podobnie zresztą, jak książki Kundery. Patrzę na słowa, zachwycam się ich poetycznością i na coś, czego nigdy przedtem i nigdzie nie widziałam. I na tym się kończy. A przez całą tę poetykę gubi mi się historia - wiem, że Maga, że Oliveira, że wielka nietuzinkowość losów, że tajemnicza szadź, że zapach niezwykłości.

Właśnie sobie przypomniałam, że napisałam nawet kiedyś wiersz zainspirowany Magą - wiem i pamiętam, że bardzo chciałam być wtedy, jak ona - taka nieuchwytna, lotna, czarodziejska...i chociaż w słowach może...trochę na okładce Słonych paluszków (niektórzy pytali, czy to mój portret - czyżbym jednak była do niej podobna?)

Bestseller

zawsze powtarzałeś że pisanie nie jest
sposobem na nic a każdy mój wiersz poddawałeś
wnikliwej analizie jak w szkole. na szczęście
masz już za sobą Cortazara

tyle słyszy się o grze w klasy przy każdym kiosku
a ja ciągle nie rozumiem skąd bierze się to moje
podobieństwo do Magi. ty widzisz w sobie Oliveirę
tłumaczysz że nie trzeba dostrzegać żeby coś istniało
czyli istniejesz. dochodzę do wniosku że poza moją
świadomością. jak wiele innych rzeczy bez których
nie umiałabym wyjaśnić siebie

jeśli już mnie czytasz to rób to wyrywkowo
bezsensy rodzą się przy całokształtach
wtedy też bywam niekonsekwentna i raz
cię kocham. w innej chwili optymalnie nienawidzę
bo sprzedałeś wełnianą czapkę z kaczuszką
łączyła nas głęboka więź

nigdy nie widziałeś tego co ja
a patrzyłeś przecież na ten sam kamień
nie śniłeś o tym o czym ja
a dni spędzaliśmy przecież tak samo
tylko że to ja nie chciałam jeszcze wstawać
gdy ty byłeś już z kimś umówiony na Champs-Elysees
czekałam na wenę i zauważałam że

jesteśmy drzewami których liście stykają się ze sobą
ale to ja byłam zawsze o niebo prawdziwsza

To było dawno temu i już nie jest to prawda, ale wracam ostatnio do tych starych, jak świat liter - z braku weny, z braku samotności i patrzę, jaka kiedyś byłam. Boję się chwili, kiedy przeczytam coś swojego i nie zrozumiem ani słowa.

6 komentarze:

Latarnik pisze...

Zacząłem czytać "Grę... " kiedyś tam. Zacząłem od wersji skaczącej z rozdziału w rozdział. Nie pamiętam czy skończyłem, ale wiem, że nie do końca mnie zachwyciła.

iw pisze...

Może to niepoprawne politycznie, ale nie czytałam. Przeczytam, jeśli przyciągnie mój wzrok i po przeczytaniu jednego akapitu w księgarni pociągnie mnie tak, że będę musiała po prostu go mieć, żeby zacząć dalej w samotności zachwycać się słowami.
Podoba mi się Twój wiersz...

wracanie do starych liter ma ogromny sens, czasami okazuje się, że zepsuły się, spłowiały, ale częściej, że nabrały smaku i są jak wino. Tak jak TU u Ciebie:) pozdrawiam!

Margarithes pisze...

Niezrozumienie tak naprawdę nic nie znaczy, wrócisz po chwili i wszystko wróci, przynajmniej powinno :)

Latarnik pisze...

Zrozumienie zawsze wraca. Ze zrozumieniem.

iw: chyba jednak poprawne i politycznie i czytelniczo - ja w sumie też sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że bardzo chciałam poznać styl pisania Cortazara (spodobał mi się - chyba bardziej niż sama książka) :)

Holden: yhy - racja (powroty są fajne, zwłaszcza, kiedy widzi się ten wewnętrzny rozwój liter)

Margo: na razie rzeczywiście tak się dzieje

Latarnik: ładna sentencja Ci wyszła - bardzo ładna